czwartek, 29 marca 2012

Rozdział 1

Siedziałam cicho jedząc naleśniki. Każdy z chłopaków strasznie mi się przyglądał. Rozmawiali ze sobą, ale ja nic nie mogłam zrozumieć. Trzeba mi było się angielskiego uczyć, a nie na kanapie zalegać. Babcia krzątała się po kuchni ciągle coś robiąc. Jak nie myła naczynia, to jadła, jak nie jadła to robiła coś innego i tak w kółko. Zjadłam i odstawiłam pusty talerz do zlewu. Poszłam do swojego pokoju po ubrania i postanowiłam iść się ogarnąć. Jak na razie to nie zapowiadało się fajnie. Będę musiała siedzieć razem z nimi, albo sama w pokoju nic się nie odzywając, tylko wystukując coś na notebooku w Google tłumaczu, a później puszczać głos jakiejś przymulonej baby. No, ale nic. Pewnie nikt by ich w tym zadupiu nie przyjął w swych skromnych progach. Chyba pójdę się przejść. Poszłam na dół wzięłam swoją ulubioną bluzę i krzyknęłam babci, że wychodzę. Babci jednak była tak nie miła i mnie zatrzymała.
- A może weź ich, niech się przejdą z tobą. Pozwiedzają troszkę okolice. Może akurat sobie jakiegoś wyrwiesz - powiedziała szturchając mnie lekko w ramię
- Babci ! - krzyknęłam speszona
 No przepraszam. Ale weź ich ze sobą - powiedziała, po czym wróciła dom kuchni
Westchnęłam głośno, po czym poszłam tam, gdzie właśnie siedzieli i wystukałam coś w notebooku. Gdy już napisałam puściłam ten przymulony i namolny głos tej babki. Chłopcy wstali i poszli się ubierać. Tak dobrze myślicie. Zapytałam ich o to, czy nie chcą iść się ze mną przejść. Niestety, ale się zgodzili. Odłączyłam notebooka od ładowarki i wzięłam go pod rękę. Szliśmy w stronę ogródków. O tej porze było tam najładniej i można spokojnie się oderwać od świata. Szliśmy w stronę łąki. Rosło tam tak dużo kwiatów, że było to nie do opisania. W jednym miejscu było już wszystko ugniecione. Z Wiki przychodziłyśmy tu bardzo często. Inaczej nasze miejsce. Położyłam się na trawie i chciałam mieć każdy promyk słońca dla siebie. Niestety ktoś jak zwykle musiała mi w tym przeszkodzić. Był to Zayn, który stał nade mną i namolnie się wpatrywał.
- What ? - zapytałam patrząc się na niego ( tyle jeszcze umiałam powiedzieć )
Malik nie odezwał się tylko machnął ręką na znak, że nic ważnego. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do dalszego leżenia. Poczułam, że ktoś kładzie się obok mnie. Moja głowa była obok głowy czyjejś, tylko nie wiem czyjej, ponieważ włosy tej osoby zasłoniły mi całkowicie oczy. Usiadłam na trawie i zobaczyłam Harrego, który niemiłosiernie szczerzy się w moją stronę. Otworzyłam notebooka i napisałam szybko ' Co chcesz ' on tylko mi odpisał ' Nic '. Myślałam, że zaraz mnie coś trafi. Ale trzeba być osobą opanowaną. Wzięłam głęboki oddech i ponownie się położyłam. Po około 2 godzinach leżenia wróciliśmy do domu. Może już umiem parę słówek, ale to chyba marne szanse.
**********
Hej :) 
Prosze rozdział I :)
Nie będę dużo pisać, bo rozpisałam się w francji - paris :D
A więc dziękuję za wyświetlenia za komentarze etc . :
Pozdrawiam Wiki. <3
+ Przepraszam, że taki krótki : //

czwartek, 22 marca 2012

Prolog

Może na początku coś o sobie. Mam na imię Paulina, a mówią na mnie Paula. Mam dość dużo koleżanek, ale one za często nie mają ochoty przebywać w moim towarzystwie.Miałam też jedną przyjaciółkę, która właśnie wyjechała do Niemiec. Tam mieszka jej rodzina. I sądząc po tym jak się zachowywała miała tej durnej wsi dosyć. Taa wsi.. Mieszkam chyba w największym zadupiu świata. Co nie jest bardzo pisane. Każdy, każdego tutaj zna. Każdy, każdego obserwuje i obgaduje non stop. Wiele osób wie o tobie wszystko, a wiele nawet nie wie o twoim istnieniu. Mam 17 lat i chodzę do liceum. Mam starszego brata. Ma na imię Wit. Może dziwne imię, ale ma w znaczeniu ' piękny' ' i mając inteligentnych rodziców, którzy postanowili, że Wit będzie piękny dali mu takie imię. Rodziców praktycznie całymi dniami w domu nie ma. Mają ciągle jakieś wyjazdy służbowe czy coś. Akurat ten tydzień mieli poświęcić sobie wyjechać na Mazury. Tak dobrze widzicie. Mieszkam w Polsce. W kraju o którym większość osób sławnych nie ma pojęcia o jego istnieniu. Inaczej Narnia. Na początku mnie to śmieszyło, ale taka jest prawda. Na nieszczęście Wiki ( mojej przyjaciółki ) koleżanki, które podobno tak bardzo ją lubią pojechały grupką do Londynu mając garstkę nadziei, że spotkają swój ukochany zespół One Direction. Prawdę mówiąc są bardzo dziwne, bo dziś w nocy lecą na koncert do Ukrainy. Jakby po prostu nie mogły tam polecieć. Mają być tam dłuższy czas, ale one i tak postawią na swoim. Mniejsza z nimi. Po co mam się o nie martwić. Zrobią co chcą, a kasę wyrzucą w błoto. Wiki ma przylecieć dopiero za 2 tygodnie. Nie cieszy mnie to za bardzo. Ale nie potrafiłam jej zatrzymać. Później obiecała mi, że cały czas będzie poświęcać mi. Zapomniałam dodać, że ja i Wiki mamy świetne kontakty, ponieważ nasi rodzice razem pracują i często razem gdzieś wyjeżdżają. Wiki nie ma brata ani siostry. Jest jedynaczką. Ale ja i Wit twierdzimy, że nasi rodzice mają trzecie dziecko. Wit chodził kiedyś z Wiki. Bardzo się z tego powodu cieszyłam, bo byłybyśmy rodziną. Ale po3 miesiącach zerwali ze sobą. Wit ciągle przyprowadzał do domu nowe laski. Później było coraz gorzej i gorzej... Ale dobra. Od samego rano tłoczno w domu. Rodzice biegają z walizkami ciągle coś do nich pakując, a ja wpatrzona na plakat mojego ukochanego zespołu nie zwracam na nich uwagi. Jutro ma przyjść babcia i zajmować się nami. Ja i Wit mówiliśmy rodzicom,że babcia nie jest nam potrzebna, bo przecież Wit ma już 18 lat. A ja jestem bliska 18. Ale nie ... Dobra idę spać do jutra. Zamknęłam swój pamiętnik i poszłam się umyć i przebrać w krótką piżamkę. Jest lato, a w moim pokoju jest tak gorąco jak nigdy w życiu. Wykonałam wieczorne czynności i poszłam spać.
~~~~~~~~~
Perspektywa Nialla
Właśnie lecieliśmy naszym samolotem na koncert do Ukrainy. Siedzieliśmy z chłopakami i śmialiśmy się w najlepsze. Nagle w samolocie rozległ się głos. Dokładnie nie wiem kogo, ale na pewno głos. 
- Uwaga, uwaga. Będziemy lądować, ponieważ nasz samolot się psuje i jeżeli nie wylądujemy możemy zginąć. 
Zakrztusiłem się jedzeniem na co Liam poklepał mnie po plecach 
- Zginiemy ? - zapytałem
- Nie, oni pewnie żartują, zaraz wylądujemy i ie wiem gdzie pójdziemy. Panie Boże ratuj ! - krzyknął zdenerwowany Louis
- Poczekajcie ja idę się zapytać, gdzie lądujemy - powiedział Liam, po czym poszedł się zapytać, gdzie będziemy lądować.
Minęła kilka minut, a Liam już wrócił i powiedział
- Jesteśmy w Polsce, a lądujemy we Wroclawiu, czy jakoś tak - powiedział Liam, który nie potrafił wypowiedzieć ' ł '
- To gdzie będziemy do tej pory ? - zapytałem
- Nie wiem. Powiedzieli, że wywiozą nas do jakiejś wsi blisko Wroclawia i tam pójdziemy zapytać się ludzi, czy możemy przenocować u nich -Liam  starał się mówić normalnie
- Super - powiedziałem, po czym znów zacząłem obżerać się ciasteczkami.
Wylądowaliśmy spokojnie. Wzięliśmy swoje walizki i ktoś zawiózł nas do jakiejś wsi. Zaczęliśmy chodzić po domach i pytać się czy mogliby nas przyjąć, ponieważ nasz samolot nie wylądował w Ukrainie tylko tu. Wiele ludzi zamykało po prostu drzwi przed nosem nic nie mówiąc. Było to dziwne. W Anglii nikt by tak nie zrobił. Doszliśmy do jakiegoś dużego domu, w którym mieszkała jakaś rodzina. Samochód stał koło bramki, czyli oni tez musieli gdzieś jechać. Podeszliśmy do jednego z mieszkańców i zapytaliśmy się, czy moglibyśmy przenocować. Rodzina zgodziła się, powiedziała, że mają dwójkę dzieci i żebyśmy byli grzeczni czy coś takiego. Weszliśmy do domu. I zaczęliśmy szukać jakiś łóżek. Wbiegłem do jednego z pokoi i zobaczyłem jedną osobę na podłodze, a drugą na łóżku. Na podłodze spał Hazza, a na łóżku jakaś dziewczyna. Zgasiłem światło, po czym szukałem następnych łóżek. W końcu znalazłem i poszedłem spokojnie spać.
~~~~~~~~~~~~
Perspektywa Pauli
Obudziłam się rano, ze świadomością tego, że babcia pewnie już przyszła, ponieważ ktoś strasznie tłukł się na dole. Rodzice wyjechali w nocy, więc nie było co o nich rozmyślać. Założyłam swoje puchate kapcie i zaspana poszłam do kuchni i usiadłam na krześle. Nawet nie popatrzyłam kto stał przy kuchni i smażył naleśniki, a już zaczęłam gadać.
- Cześć babci, jestem taka zmęczona. Mogłaś być troszkę ciszej jak robiłaś nam śniadanie - powiedziałam i popatrzyłam się w stronę blatu kuchennego
- Ścięłaś włosy i się przefarbowałaś ? - spytałam z niedowierzaniem i podeszłam do ' babci '. To było dziwne. Tak babcia miała loki i miała też blond długie włosy. A nie krótkie, brązowe. Podeszłam i zaczęłam dotykać włosów.
- Babciu ? Gdzie byłaś u fryzjera. Ładnie masz ułożone włosy. - powiedziałam i zaczęłam sie do niej uśmiechać. Przetarłam oczy i zobaczyłam chłopaka, a nie babcię.
- Jezus Maria ! - krzyknęłam na cały dom
Chłopak stał i patrzył się na mnie z uśmiechem na twarzy. Uważnie mi się przyglądał. 
- Ty nie jesteś moją babcią. Rozumiesz mnie ? - spytałam pokazując coś rękoma
On stał i nie odzywał się do mnie w ogóle.
- 1 minuta - powiedziałam i pokazał mu 1 palec
On pokiwał głową i ponownie zaczął smażyć naleśniki. Poszłam do swojego pokoju i w telefonie wybrałam numer mamy
*  Rozmowa Telefoniczna  *
- Cześć Mamo. Nie chciałabym wam przeszkadzać, ale ... - powiedziałam i w tej chwili mama przerwała mi
- Słucha córcia, u nas zatrzymał się jakiś zespół jeden kierunek czy coś i oni zostaną u nas na troszkę, bo samolot nie wylądował w Ukrainie tylko tu - mówiła
- Aha no dobra, to ja będę kończyć paaaa - powiedziałam i rozłączyłam się
*  Koniec Rozmowy Telefonicznej  *
Super 1D w moim domu. A ja angielskiego nawet nie umiem. Zadzwoniłam do babci
*  Rozmowa Telefoniczna  *
- Babciu ? Cześć. Przynieś proszę notebooka, będzie mi potrzebny - powiedziałam do słuchawki
- Dobrze, zaraz będę - powiedziała moja babcia i rozłączyła się 
*  koniec Rozmowy Telefonicznej  *
Zbiegłam na dół i uśmiechnęłam się do jak dobrze pamiętam i nie mam omamów Hazzy. Odwzajemnił uśmiech i zaczął mówić coś po angielsku. Zrobił przerwę, bo chyba czekał na moją odpowiedź. Jedyne kiedy uczyłam się angielskiego to na internecie przez poczte. pamiętałam tylko jak powiedzieć mam problem, nie umiem angielskiego. Właśnie ! 
- I have a problem, i do not know English - ( Mam problem nie umiem angielskiego ) powiedziałam, a on pokazał smutną minkę
Nałożył mi na talerz naleśników, po czym zaczął wołać znane mi imiona. Tak reszta 1D przybiegła na śniadanie. Uśmiechnęłam się do nich ciepło, po czym zauważyłam, że Wit schodzi na dół. Stanął na dole i zrobił wielkie oczy, po czym wrócił a gorę do spania. Chłopcy zaczęli mówić coś o mnie, bo co chwilę się na mnie patrzyli. Siedziałam i myślałam, dla czego ja nie chciałam uczyć się angielskiego. Ciekawe... Do domu wbiegła babcia. Położyła mi notebooka na stole i popatrzyła się na chłopaków, a oni na nią. To było dziwne. Bo stali i patrzyli się tak na siebie dość długo. Nie chciałam im przeszkadzać, więc poszłam do stołowego pokoju i podłączyłam notebooka do sieci i usiłowałam włączyć Google tłumacz. Gdy już wykonałam to co chciałam poszłam i zaczęłam prosić jednego z nich, żeby poszli ze mną. Pokazałam im notebooka i Google. Popatrzyli się na mnie jak na wariatkę, a ja zaczęłam coś pisać, a później przetłumaczone na język angielski włączyłam im głos jakiejś babki, która to gada. Wtedy wszystko zrozumieli. Napisałam im tam, że będę mogła się z nimi rozmawiać za pomocą tłumacza, ponieważ nie uczyłam się angielskiego. Zaproponowali mi, że będą mogli mnie trochę nauczyć. Zgodziłam się i wróciliśmy do kuchni, gdzie jedliśmy naleśniki zrobionego przez kucharza Harrego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej :)
Proszę prolog :D
Trochę to dziwne, bo wygląda to już jak rozdział I, ale to już szczegół :)
Czekam na komentarze i zapraszam do wyświetlania bloga :)
Pozdrawiam Wiki. <3



środa, 21 marca 2012

Bohaterowie

Od lewej : Niall ( 19 lat ), Liam ( 19 lat ), Louis ( 20 lat ), Zayn ( 19 lat ), na dole Harry ( 18 lat )



***********
Wkrótce powinien pojawić się Prolog :) Tu, będę dodawała rozdziały, kiedy będe mieć ochotę, ponieważ mam jeszcze 3 pozostałe blogi ( i dziwę się, że założyłam 4 :D ) 
Pozdrawiam Wiki. <3